Trzymajmy się morza
Stanisław Staszic

79. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego

Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego to czas wspomnień, refleksji, ale też i wyciągania wniosków z naszych jakże pogmatwanych losów. Powstańcy Warszawscy, podobnie jak Ci z Insurekcji Kościuszkowskiej, Powstania Listopadowego czy Styczniowego zdawali sobie sprawę z tego, że stoją przed GOLIATEM. Nie kalkulowali, nie przeliczali ilości karabinów i armat. Przegrali, ale do dzisiaj są Bohaterami i wzorcami dla kolejnych pokoleń. W Kołobrzegu tak jak i w innych miastach naszego kraju czcimy pamięć Powstańców. Cześć i chwała Bohaterom.

W kołobrzeskiej Marinie Solnej przy Basenie żeglarskim im. 100. lecia Ligi Morskiej i Rzecznej posadowiono pomnik i 18. metrowy maszt z tratwy Pielgrzym, która przebyła żeglarską drogę od Tatr do Bałtyku. Dzisiaj jest widomą pamiątką ,,Polski Morskiej”. Każdego roku 1 sierpnia na maszcie podnoszona zostaje Powstańcza Flaga – symbol, że Polska składa hołd swoim synom i córkom. PAMIĘTAMY

 

 

Marynarze w Powstaniu Warszawskim

Dzisiaj wypada kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. To już 79 lat…. A wciąż mało kto wie, że swój epizod mieli w nim także… marynarze!

Żeby zrozumieć, skąd marynarze wzięli się w powstaniu, trzeba najpierw wyjaśnić, w jaki sposób w ogóle znaleźli się w strukturze Armii Krajowej i co tam robili.

Powstanie konspiracyjnej Marynarki Wojennej związane było z grupą oficerów, którzy pozostali w kraju po klęsce wrześniowej. Jeden z nich, Antoni Gniewecki, pseudonim „Witold”, już w roku 1940 zorganizował niewielki zespół o kryptonimie „Alfa”. Został on podporządkowany najpierw Związkowi Walki Zbrojnej, a potem Armii Krajowej. Od 1942 roku jednostka funkcjonowała jako Wydział Marynarki Wojennej Komendy Głównej AK. W 1944 roku zmieniła kryptonim na „Ostryga”.

Przez cały okres istnienia, wydziałem kierował Gniewecki. Był on także doradcą komendanta głównego AK do spraw morskich. Podlegały mu piony: komenda „Alfy”, Okręg Morski na Wybrzeżu Gdańskim, flotylla rzeczna oraz jednostki mobilizowane przed wybuchem spodziewanego powstania powszechnego w okupowanym kraju.

Struktura organizacyjna „Alfy” rozwijana była głównie w Warszawie. Jednostka grupowała byłych oficerów, podoficerów i marynarzy Marynarki Wojennej oraz innych ludzi morza: oficerów i marynarzy Marynarki Handlowej, specjalistów gospodarki morskiej i młodzież żeglarską.

Formalnie „Alfa” była częścią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Szef Kierownictwa Marynarki Wojennej w Londynie uwzględniał ją w swoich planach, a komendant „Alfy” przesyłał do niego meldunki z prowadzonej działalności. Jednostka dysponowała własnym budżetem, służbą zdrowia i oddziałem kobiecym. Według stanu z września 1944 roku liczyła 230 ludzi: 51 oficerów, 153 podoficerów i marynarzy oraz 26 pracowników służby cywilnej i pomocniczej.

Głównym zadaniem „Alfy” było przygotowanie kadr dla powojennej Marynarki Wojennej i gospodarki morskiej. Dlatego, w 1943 roku powstała Komenda Wybrzeża Morskiego o kryptonimie „Polana”, która była ośrodkiem konspiracyjnej Marynarki Wojennej na Wybrzeżu Gdańskim. Obejmowała swoim zasięgiem porty III Rzeszy, co do których Komenda Główna AK była przekonana, że po zwycięstwie aliantów nad Niemcami wejdą w skład Polski. A więc nie tylko Gdynia, ale także Kołobrzeg, Ustka, Gdańsk, Elbląg, a nawet Królewiec!

„Alfa” zajmowała się głównie szkoleniem przyszłych kadr morskich. Kursy odbywały się w kilkuosobowych grupach i kończyły egzaminami. Szkolenia dla lekarzy z medycyny morskiej przeprowadzane były w szpitalu Św. Ducha w Warszawie. Tam też działała marynarska podchorążówka.

Wiosną 1943 roku, w ramach konspiracyjnej Politechniki Warszawskiej, „Alfa” zorganizowała nawet kurs budowy okrętów. Jego program został oparty na programie realizowanym przed wojną na Politechnice Gdańskiej. Od 1942 roku działał też, przy Tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich, Tajny Instytut Morski, kształcący specjalistów dla potrzeb przyszłej gospodarki morskiej.

Członkowie „Alfy” zajmowali się także wywiadem morskim. Interesowali się wszystkim, co działo się w portach od Hamburga do Rygi. Zbierali również informacje o przemyśle okrętowym na terenach, które miały być po wojnie włączone do Polski. „Alfa” przygotowywała żołnierzy i sprzęt potrzebne do dywersji i na czas wybuchu ewentualnego powstania powszechnego. W ramach jednostki działała też specjalna grupa techniczna, której zadaniem było szybkie uruchomienie po wojnie stoczni dla odrodzonej Marynarki Wojennej.

Po kapitulacji Warszawy w 1939 roku Niemcy, wykorzystując polskich pracowników Państwowego Zarządu Wodnego, zorganizowali własną administrację wodną – Wasserstrasenbau Amt. Podporządkowano jej nowoczesny Port Handlowy na prawym brzegu rzeki, Stocznię Czerniakowską, przystanie i magazyny portu rzecznego.

Podczas okupacji nadal funkcjonowały przedwojenne przedsiębiorstwa, którym jedynie zmieniono nazwy. Przekształcono również przedwojenne nazwy statków wiślanych na niemieckojęzyczne. W ten sposób np. przedwojenny „Łokietek” stał się „Faustem”.

I na tym właściwie skończyła się germanizacja. Ruch pasażerski i towarowy odbywał się bez większych zmian. Na przystaniach i liniach komunikacyjnych Niemcy nie przeprowadzali większych kontroli. Rzadko też pojawiały się patrole wodne, dlatego statków wiślanych często używano do przemytu broni i żywności.

Powstanie

Im bliżej wybuchu powstania, tym marynarze „Ostrygi” baczniej przyglądali się niemieckim jednostkom pływającym na środkowej Wiśle. Uwagę polskich dowódców przykuł przede wszystkim kuter patrolowy „Pionier”, cumujący w Porcie Czerniakowskim. W niektórych opracowaniach błędnie jest podawana nazwa „Puma”. „Pumą” został nazwany KU-6, który służył w Płocku, a do Warszawy trafił we wrześniu 1944, stąd zapewne biorą się te pomyłki.

„Pionier” był to wydobyty przez Niemców z dna Wisły samozatopiony we wrześniu 1939 roku polski CKU „Nieuchwytny”, należący do Oddziału Wydzielonego Rzeki Wisły. Po gruntownym wyremontowaniu, Niemcy wcielili ten kuter do jednostek inżynieryjno-saperskich Wehrmachtu. Zmieniono mu artylerię główną na 2-4 działka 37 mm i ustawiono sprzężony poczwórnie ckm. Ponadto wymieniono benzynowe silniki napędowe Beardmore’a po 225 KM na dwa diesle MAN, po 180 KM, skutkiem czego jego maksymalna prędkość spadła z 24 do 21,5 km/godz.

Załoga liczyła 12 ludzi, a oficerem mechanikiem został uważany za volksdeutscha Paweł Kalus (w niektórych źródłach błędnie podawane jest nazwisko Jan Kalus), dawny bosman Marynarki Wojennej i członek załogi „Nieuchwytnego”.

Zadanie zdobycia kutra otrzymał oddział „Szczupak” dowodzony przez kmdr. ppor. Władysława Maciocha, ps. „Mizio. „Szczupak” był częścią większego zgrupowania, które miało zająć portowe nabrzeża i środki przeprawowe, po czym miało uruchomić i zabezpieczyć przeprawy przez Wisłę.

Jedną z kluczowych ról w przejęciu okrętu miał ponoć odegrać bosman Kalus, którego AK przekonało do przeprowadzenia sabotażu na pokładzie patrolowca. Niestety, nie wiadomo, czy mu przeszkodzono, czy uprzedził on Niemców o ataku, gdyż – jak się okazało – tuż przed planowaną akcją „Pionier”, eskortując statek „Halka” (niektóre źródła błędnie podają, że eskortował „Bajkę”), opuścił port.

Wczesnym popołudniem 1 sierpnia kmdr. ppor. Macioch zgromadził w budynku Zarządu Dróg Wodnych oddział liczący 50 marynarzy. Tymczasem 30 minut przed godziną „W” Niemcy ogłosili alarm i „Pionier” wraz z „Halką” wyszli z portu. Okręty popłynęły na Żoliborz, gdzie tuż po wybuchu powstania, naprzeciwko wylotu ul. Krasińskiego, zatopiono „Halkę”.

Na akwenie warszawskiego węzła wodnego zostały po wybuchu powstania warszawskiego zatopione przez własne załogi statki pasażerskie „Żeromski”, „Krakus”, „Stanisław”, „Belgia” i „Warneńczyk”

Pod naporem znacznych sił niemieckich żołnierze „Szczupaka” musieli wycofać się na Siekierki. Jednak nocą zepchnęli Niemców do obrony i przejęli stojące w porcie: „Bajkę”, „Fausta” i pogłębiarkę „Smok” oraz kilka łodzi.

Polacy zajęli na krótko port w nocy z 14 na 15 września, kiedy kompania batalionu „Zośka” pod dowództwem por. Andrzeja Romockiego ps. „Morro” obsadziła pod silnym ogniem brzeg Wisły i „Bajkę”. Później teren ten został zajęty przez żołnierzy 1. Dywizji Piechoty. Na tym skończyły się zmagania na Wiśle w czasie powstania warszawskiego.

Odcinek rzeki – od Płocka na północy, do Warszawy na południu – został odcięty przez okręty rzeczne radzieckiej Flotylli Dnieprzańskiej, którą przerzucono w ten rejon po zakończeniu operacji na rzekach Polesia. Górny bieg Wisły był nieżeglowny z powodu licznych płycizn.

Walki powstańcze toczyły się od tej chwili już tylko na lądzie.

Wykonawca: