„10 września 1939 roku, pod ostrzałem wojsk niemieckich ścigacz KU-30 stanął w Modlinie jako jedyna jednostka z OW „Wisła”. Przydzielono go do 8. Batalionu Saperów w ramach którego prowadził działania obronne okolicznych mostów”.
Dla upamiętnienia tego faktu Fundacja Szlakiem Wisły, Liga Morska i Rzeczna Oddział w Wyszkowie oraz Fundacja Eskadra pragną odbyć rejs zakończony oddaniem honorów przy tablicy upamiętniającej bohaterską obronę Modlina w 1939 roku. Wszystkich chętnych zapraszamy 10 września na Plażę Dalkowskiego o godzinie 11.30.
Wydarzenie zostało objęte Honorowym Patronatem przez Narodowe Muzeum Morskie.
KU-30 Nieuchwytny
Ten okręt klasyfikowany jako ścigacz rzeczny, został zwodowany w Pińsku na początku 1939 roku. Został on zbudowany na zamówienie Flotylli Rzecznej (na początku 1939 roku w składzie MW znajdowała się jedynie Flotylla Pińska) z alupolonu, czyli materiału lżejszego niż aluminium lecz twardszego niż stal. Składał się on czyli głównie z glinu, miedzi, manganu, magnezu, krzemu i żelaza. W tym miejscu należy powiedzieć, że nie ma zgodności co do alupolonu. Jedni twierdzą, że tworzywo było ściśle tajne i nigdy nikomu nie udało się go odtworzyć, inni natomiast wskazują na przypadek związany z ochroną kontrwywiadowczą wokół tego projektu. Rozstrzygnięcie tego zostawić należy innym.
Po zwodowaniu i testach został przewieziony na początku kwietnia 1939 roku do Modlina, gdzie rozpoczął testy na nowym akwenie. Wówczas stwierdzono, że KU-30 z łatwością przekraczał prędkości rzędu 40 km/godz. Stwierdzono, że nawet przy tak dużych prędkościach drgania kadłuba są nieznaczne, co znakomicie podnosiło celność zainstalowanych na jednostce karabinów maszynowych. Jednocześnie specyficzny profil podwodnej części kadłuba powodował, że przy dużych prędkościach ścigacz tworzył wysokie odkosy dziobowe, osłaniające go swego rodzaju kurtyną wodną, utrudniającą namierzenie jednostki przez przeciwnika. Stąd przydomek – latający kuter.
We wrześniu 1939 roku ścigacz walczył w ramach Oddziału Wydzielonego Rzeki Wisły. 2 i 3 IX osłaniał odwrót przez Wisłę rozbitych oddziałów Armii Pomorze między Chełmnem a Fordonem. W nocy z 3 na 4 września wraz z całą flotyllą został przebazowany do Torunia, a 7 września stanął we Włocławku. 9 września rano flotylla wyruszyła w górę Wisły, jednak gdy kolejne mielizny zatrzymały pozostałe jednostki, ścigacz krótko przed południem już sam zbliżył się do Płocka. Pomimo zmasowanego ostrzału niemieckiego, na który załoga „KU-30” odpowiadała bez przerwy ogniem, udało mu się przepłynąć pod ruinami obu mostów, wysadzonych przez wycofujące się jednostki polskie, kosztem kilku tylko niegroźnych przestrzeleń dziobu.
O godzinie 12.45 załoga ścigacza utraciła łączność radiową z „Nieuchwytnym”. Po dwugodzinnym, bezowocnym oczekiwaniu w rejonie Kępy Tokarskiej, ruszyli dalej w górę rzeki. Kolejną przeszkodą był wysadzony, drewniany most w Wyszogrodzie. Tu jednostka dostała się pod zmasowany ostrzał Niemców, doznając wielu trafień seriami ciężkiej broni maszynowej, jednak zdołała pokonać płonące ruiny mostu i liczne mielizny w korycie rzeki. Ranny został obsługujący nkm Hotchkiss bosmanmat Sosnowski oraz jeden z marynarzy. Po opatrzeniu rannych i prowizorycznym zatkaniu przestrzelin ok. 21.00 marynarze dotarli do pozostającego jeszcze w polskich rękach Zakroczymia (gdzie zostali ostrzelani omyłkowo przez Polaków – na szczęście niecelnie). Rano 10 września, ok. godziny 6.00, ścigacz stanął w Modlinie.
Po przybyciu do Modlina „KU-30” został przydzielony do 8 batalionu saperów, dowodzonego przez majora Waleriana Klimowicza. Po uzupełnieniu paliwa i amunicji (sprowadzonych specjalnie z Warszawy i Palmir) 11 września rozpoczął działania w obronie czterech okolicznych mostów przed atakami Luftwaffe. 21 września bosmanmat Sosnowski, mimo ran, zestrzelił dwa niemieckie bombowce, a 24 września – samolot myśliwski. Za te czyny został awansowany na wyższy stopień. Dodatkowo generał Wiktor Thommée odznaczył jego i starszego marynarza Mariana Piotrowskiego Krzyżem Walecznych.
Po wyczerpaniu amunicji do nkm Hotchkiss załoga ścigacza przeszła do obsługi zwykłych karabinów maszynowych. Wkrótce jednak, w związku z planowaną kapitulacją załogi twierdzy Modlin marynarze zdemontowali z okrętu nkm i radiostację, które zostały przez nich później zakopane. Sam ścigacz został przez nich zatopiony w nocy z 28/29 września w wodach Bugo-Narwi.
Niemcy podjęli wkrótce poszukiwania jednostki „KU-30” i członków załogi ścigacza, być może na skutek informacji o jego specyficznej konstrukcji i walorach bojowych. Latem 1940 r. udało im się odnaleźć i wydobyć jednostkę. Wiadomo, że przewieźli ją w głąb Rzeszy – być może w celu dokonania szczegółowych oględzin i badań stopu użytego do jej budowy. Później służył w rejonie Modlina i Warszawy jako Wachtkutter Pionier, podlegający dowódcy saperów Pionier Fluss Komando (używany m.in. do ostrzeliwania pozycji powstańczych w Warszawie w 1944 r.). Znowu zatopiony przez załogę koło Płocka w styczniu 1945 r., został powtórnie wydobyty. Jako jednostka pomocnicza ORP „Okoń” służył w Marynarce Wojennej do 1955 r. i w Wojskach Ochrony Pogranicza do 1957 r. W roku 1957 kuter został wycofany ze służby, a w 1973 zdecydowano się go zezłomować.