Trudno dzielić ofiary na te, o których należy pamiętać, i te, które mogą popaść w zapomnienie. Nie wolno godzić się na podział na zbrodnie „lepsze” i „gorsze”, pamiętane i zapomniane.
16 grudnia 1952 roku w Mokotowskim Więzieniu zamordowano strzałem w tył głowy komandora Stanisława Mieszkowskiego. W taki sam sposób zginął komandor Zbigniew Przybyszewski, a 12 grudnia oprawcy wykonali wyrok na komandorze Jerzym Staniewiczu.
Te mordy sądowe nie były jedyne w tamtym okresie. Represje w Marynarce Wojennej miały o wiele szerszy zasięg. Dotknęły oficerów, podoficerów i marynarzy, wobec których także orzekano karę śmierci. Trafiali do więzienia, tracili zdrowie, wysiedlono ich z wybrzeża. Sfingowane procesy zazwyczaj kończyły się wydaniem wyroku skazującego. Władza ludowa była bezwzględna. Ofiary nie miały godnych pochówków. Grzebano je potajemnie, pod osłoną nocy. Przeważnie na tak zwanej łączce na Powązkowskim Cmentarzu Wojskowym. Starano się zacierać ślady wytyczając aleje, lub nawet wysypiska śmieci. Długo, bardzo długo musieli czekać na powrót z niepamięci. W 2007 roku nieopodal kołobrzeskiej latarni morskiej odsłonięto pomnik komandora Stanisława Mieszkowskiego. Kilka lat wcześniej pobliski skwerek otrzymał jego imię. Kim był i czym się zasłużył aby upamiętniać tego człowieka. Urodził się w Piotrkowie Trybunalskim w 1903 roku. Cały okres swojego życia ,,walczył” o Polskę. Po wybuchu I wojny światowej wywieziony wraz z rodziną do Rosji, gdzie kontynuował przerwaną w gimnazjum naukę. Po powrocie do Ojczyzny zaciągnął się jako ochotnik do Wojska Polskiego aby wziąć udział w wojnie z bolszewikami. Po zdaniu matury wstąpił do szkoły podchorążych w Warszawie, a następnie studiował w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej w Toruniu. Po jej ukończeniu odbywał we Francji studia specjalistyczne w zakresie artylerii morskiej. Pełnił służbę jako oficer artylerii na niszczycielach Burza i Błyskawica. We wrześniu 1939 dowodził kanonierką „Generał Haller”, uczestnicząc w obronie polskiego wybrzeża, a następnie 3 września wraz z załogą okrętu wzmocnił załogę Helu, walcząc w obronie półwyspu do kapitulacji 2 października. Przez całą wojnę przebywał w niemieckich obozach jenieckich. Po uwolnieniu powrócił do Gdyni. Tam rozpoczął pracę w Głównym Urzędzie Morskim. Skierowany do Kołobrzegu w celu objęcia funkcji pierwszego polskiego kapitana portu. W tym zniszczonym mieście musiał zmagać się nie tylko problemami natury materialnej, ale przede wszystkim z panoszącymi się wszędzie sowieckimi sołdatami. Grabili, niszczyli, palili i wywozili co tylko mogli. Mieszkowski czynnie sprzeciwiał się takiemu postępowaniu. Nie pozwalał na bezprawie. Spory z komendantem miasta były powszednie. Po niespełna roku ponownie powołany do służby w Marynarce Wojennej. Wraca do Gdyni gdzie pełni szereg odpowiedzialnych funkcji, aż do stanowiska dowódcy floty. 20 października 1950 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Głównego Zarządu Informacji MON i poddany brutalnemu, trwającemu dwa lata śledztwu. Skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano.
Szczątki kmdr. Stanisława Mieszkowskiego odnaleziono wiosną 2013 r. w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. 16 grudnia 2017 roku odbył się uroczysty pogrzeb komandorów Staniewicza, Mieszkowskiego i Przybyszewskiego. Spoczęli na wieki w Kwaterze Pamięci na cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni – Oksywiu. Pośmiertnie awansowani. Każdego roku 16 grudnia o godzinie 14.00 przy kołobrzeskim pomniku Admirała Stanisława Mieszkowskiego odbywa się uroczystość upamiętniająca zawiłe i tragiczne losy Polaków – Bohaterów. Ich historia to przykład męczeństwa, niesprawiedliwości i zapomnienia, którego nie wolno nam bagatelizować. Pamiętajmy o nich i uczcijmy ich pamięć jako ludzi, którzy oddali życie za wolność Polski.
Marek Padjas