Trzymajmy się morza
Stanisław Staszic

Z Włocławka do Nieszawy cz.10. (Tratwa Pielgrzym retrospekcja)

Razem z naszymi towarzyszami podróży z bata ŚpieWisły Ulą i Andrzejem patrzymy na locję i ustalamy, że dopływamy dziś do Nieszawy, która leży na 702 kilometrze Wisły. Robimy ostatnie zakupy. Nasza załoga to: Gabrysia, Becia, Wojtek, Maciek, Jurek, Marek i Marek. Pakujemy zakupy i odpływamy z Włocławka. Ostatnie spojrzenie na Most drogowy Włocławek (679.3 km). Cztery kilometry dalej napotykamy dość silne kamieniste bystrze. Przy niskiej wodzie do pokonania lewą stroną szlaku żeglugowego. Znamy to miejsce, mamy czas na analizę i podjęcie decyzji. Każda nieuregulowana rzeka w tym i Wisła jest jak książka, którą trzeba umieć „czytać”. Wiedzą o tym ludzie związani z żeglugą rzeczną, ci, którzy uprawiają sporty wodne, a także turyści – wodniacy. Powierzchnia Wisły, zwłaszcza przy niskich stanach wody w rzece informuje nas, jaka jest głębokość względna rzeki (gdzie jest głębiej, a gdzie płycej), co znajduje na jej dnie: gdzie są ławice piaszczyste, a gdzie ukryte pod wodą pnie, głazy. Bystry obserwator rzeki dojrzy, gdzie jest najsilniejszy prąd (największa prędkość przepływu), a gdzie znajduje się tzw. cofka (woda płynie pod prąd, w górę rzeki) i będzie wiedział, z czego to wynika. Zmarszczki na wodzie mogą oznaczać działalność wiatru, ale i obecność płycizn. Wiemy o tym. W minionych latach, a i teraz uczymy się tego ,,czytania”. Stanie z wiosłem na lewym, albo prawym pływaku i ciągłe sondowanie pozwala na precyzyjniejsze sterowanie. Dno rzeki stale się zmienia, jednego dnia istniejące w danym miejscu mielizny mogą przemieścić się, „powędrować” dalej w dół rzeki. „Czytanie Wisły” polega na rozpoznawaniu rzeźby (morfologii) jej dna na podstawie tego, co się dzieje na powierzchni wody. Lustro wody „powie nam”, czy przed nami znajduje się ławica (mielizna), którą trzeba ominąć, czy bystrze (charakteryzujące się załamaniem spadku rzeki), w które powinniśmy wpłynąć. „Czytanie rzeki” to wspaniała zabawa, a dla rzecznego szypra normalna, rutynowa czynność, nie pozbawiona jednak nutki emocjonalnej. 688 km po lewej burcie zabudowania i urządzenia zakładów azotowych Anwil S.A. Ten wielki kombinat przemysłowy to znany producent m.in. nawozów. Nasza uwaga kieruje się jednak w stronę przyrody. Mijamy po drodze niesamowitą ilość ptactwa wodnego a w szczególności kormoranów które wydaje się że są wszędzie. Widzimy też kilka orłów które podrywają się z okolicznej plaży. Prawa burta. Na brzegu las, podchodzący miejscami do samej rzeki. W nurcie Wisły kępy częściowo zadrzewione. Lewa burta tłocznia gazu Gąbinek. Gazociąg Półwysep Jamał – Europa Zachodnia pod dnem Wisły i wielka przepompownia gazu ziemnego. 693 km na lewym wysokim brzegu wieś Kucerz, znak charakterystyczny: elektrownie wiatrowe i plaża.

695,5 km Bobrowniki. Pierwsza wzmianka o Bobrownikach pochodzi z 1321r. Z daleka widoczne ruiny zamku krzyżackiego z 1392 r., barokowy, przebudowywany kościół św. Anny z lat 1787–1788, drewniana plebania z około 1800 r. oraz cmentarz rzymsko-katolicki z przełomu XVIII/XIX w. W Bobrownikach i w okolicach, także na lewym brzegu Wisły, rozegrały się walki, które mogły zaważyć na losach bitwy warszawskiej. Bitwę z czerwonoarmistami stoczyły statki uzbrojone. Wracamy do historii i walk toczonych w obronie przejść przez dolną Wisłę, m.in. na przedmościach Włocławka, a także boje marynarzy Flotylli Wiślanej ze statków „Moniuszko”, „Lubecki” i „Neptun”, walczących pod Nieszawą i pod Bobrownikami. Zanim rozpoczął się bój o most we Włocławku, bolszewickie oddziały 3 Korpusu Kawalerii, w godzinach porannych 14 sierpnia 1920 roku, dotarły do prawego brzegu Wisły i zorganizowały w ruinach zamku w Bobrownikach punkt ostrzału płynących w górę rzeki statków z zaopatrzeniem. Tegoż dnia statek uzbrojony Moniuszko wiozący amunicję do Modlina przybliżał się do Włocławka. Został ostrzelany przez oddział sowiecki i zatopiony pod Bobrownikami. Zabity został Józef Mizera, cywilny kapitan statku. Wtedy dwudziestoletni ppor. mar. Jerzy Pieszkański skierował statek na przeciwległy brzeg, gdzie rozładowano amunicję i ewakuowano załogę, która na brzegu rzeki dalej kontynuowała ostrzał wroga. Podporucznik Jerzy Pieszkański zmarł w wyniku odniesionych ran. Pośmiertnie został awansowany do stopnia porucznika marynarki i odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari V klasy. Niewielkie oddziały rosyjskie przeprawiły się przez Wisłę i zajęły Nieszawę. Rosjanie zniszczyli tory kolejowe pomiędzy Aleksandrowem Kujawskim i Ciechocinkiem, myląc je ze strategiczną linią Gdańsk – Warszawa. Dzięki wsparciu oddziału z Obozu Warownego Toruń przeciwnik został zmuszony do wycofania się na prawy brzeg Wisły. Tyle o roku 1920. Cofamy się jeszcze bardziej w czasie. Zamek (a właściwie jego resztki), zbudowano na polecenie księcia Władysława Garbatego. Druga mówi, że zamczysko zbudowali Krzyżacy. A może obie są prawdziwe? Może Piastowie zaczęli budowę, a braciszkowie w białych płaszczach ją dokończyli? Tak czy inaczej, warownia pochodzi z drugiej połowy XIV wieku i w swej historii kilkakrotnie przechodziła z rąk polskich w niemieckie, potem znowu w polskie… Po śmierci Garbatego, władzę na zamku przejął Kazimierz Wielki, a po nim Ludwik Węgierski, który przekazał zamek w Bobrownikach Władysławowi Opolczykowi. I to był błąd, bo cwaniak opchnął go razem z całym terenem Krzyżakom, którzy od końca XIV wieku władali stąd całą Ziemią Dobrzyńską. Zamek wrócił pod Koronę Królestwa Polskiego dopiero w 1410, kiedy pod Grunwaldem Jagiełło z Witoldem pokazali ,,gdzie pieprz rośnie” von Jungingenowi. Na początku XV wieku, na polecenie króla Władysława drugiego, warownię rozbudowano. Potem było już tylko gorzej. W latach 1626-1629 w trakcie wojny o ujście Wisły, Szwedzi mocno uszkodzili zamek, potem zrobili dogrywkę w czasie „Potopu” w latach 1655-1660. Na początku XVII wieku władze polskie pozwoliły na rozbiórkę resztek warowni w celu pozyskania cegieł. Płyniemy i wspominamy. Niestety zgodnie z przepowiednią Bosmana z Mariny Włocławek, za nami gromadzą się złowrogie chmury, Wisła robi się niespokojna, nadchodzi nawałnica. aż po horyzont. Jeśli jeszcze pół godziny temu ktoś miał złudzenia i liczył na ładną pogodę, teraz stracił nadzieję. Wszyscy ubierają długi rękaw, nieprzemakalne kurtki, a sternik zakłada sztormiak. Atmosfera robi się bardziej bojowa. Wzmacniamy obserwację, ształujemy wszystkie zbędne przedmioty. Nadchodzi deszcz i silny wiatr. Okazuje się, ze jak szybko nadszedł, tak szybko przeszedł. Wróciło słońce i dobre nastroje.

701 km wieś Przypust. Ledwo widoczny zza drzew czubek wieży kościoła drewnianego na wysokim brzegu. Na kursie Nieszawa (702 kilometr) – ,,wędrujące miasto’’ cel naszej podróży. Pierwsza Nieszawa leżała na lewym brzegu Wisły naprzeciw wsi Stary Toruń. Gródek i cztery wsie wokół niego nadał książę Konrad Mazowiecki około 1230 r. pierwszym Krzyżakom. Tak powstał przyczółek, z którego przenieśli się oni na prawy brzeg Wisły, by podbić Ziemię Chełmińską i Prusy. Otrzymany gródek nieszawski rozbudowali, a z czasem na jego miejscu postawili murowany zamek. Na mocy traktatu pokojowego zawartego w 1422 r. Krzyżacy oddali ziemie na lewym brzegu Wisły. Decyzją króla Władysława Jagiełły miasto Nieszawa zostało lokowane w 1425 r. w nowym miejscu, naprzeciw krzyżackiego Torunia, by stanowić dla niego konkurencję. Obok miasta stanął murowany zamek Dybów. Miał zabezpieczać polski brzeg rzeki i umożliwiać kontrolę nad ruchem statków na Wiśle. W 1454 r., na początku wojny trzynastoletniej, zbuntowani mieszczanie toruńscy zburzyli krzyżacki zamek w Toruniu i przejęli władzę nad miastem. Ich celem było przyłączenie Torunia do Polski. Kazimierz Jagiellończyk nada prawa miejskie w 1460, i z tego okresu pochodzi układ architektoniczny. Trzecia Nieszawa bardzo szybko rozwinęła się w ważny port na Wiśle, zwany „spichlerzem Kujaw”. Znajdowała się tutaj komora celna, więc musiały tu zawijać wszystkie statki handlowe płynące Wisłą. Zabytki: późnogotycki kościół parafialny św. Jadwigi z końca XV w. z barokowym wyposażeniem wnętrza z XVII-XVIII w., zespół klasztoru franciszkanów z XVII w. z kościołem Św. Krzyża, klasycystyczny ratusz z 1821 r., plebania – miejsce urodzenia Stanisława Noakowskiego (w 1867), Muzeum Stanisława Noakowskiego, zabudowa miejska z lat 1822-1850 – domy drewniane i murowane. Dzisiejsza Nieszawa zachowała urok średniowiecznego miasteczka. Atrakcję stanowi przeprawa promowa przez Wisłę. Co godzinę kursuje prom ,,Nieszawa”. Boczne koła napędowe upodabniają go nieco do słynnych statków pływających po amerykańskiej Missisipi. Prom przewozi ludzi i samochody poza sezonem zimowym. Przed I wojną światową przeprawa prowadzona była drewnianymi łódkami lub różnej wielkości promami. W targowe dni ruch był olbrzymi, w związku z komorą celną. By transport odbywał się sprawniej, sprowadzano w te dni statki parowe z Włocławka. Po odzyskaniu niepodległości komora celna przestała istnieć, więc i potrzeba przeprawy przez Wisłę w tym miejscu zmalała. W 1933 roku władze miasta kupiły prom transportowy, metalowy i łódź motorową. Początkowo prom kursował od Przepustu do Lipna. Po jakimś czasie przesunięto go bliżej centrum miasta i jest tu do dzisiaj. Po II wojnie stary prom zezłomowano, a Żegluga Rzeczna wypożyczała na sezon prom „Wodnik”. Pływał on do 1970 roku. W kolejnych latach pływał nieduży prom z przyczepioną do boku motorówką. Mijamy przeprawę i cumujemy w spokojnej zatoczce.

Na posterunku Stefan Stalpiński prezes tutejszej Ligi Morskiej i Rzecznej. Wita nas i częstuje swoimi przysmakami. Wspominamy ubiegły rok i dzień spędzony z księdzem Grzegorzem tutejszym proboszczem. Po spotkaniu wyruszamy na zwiedzanie miasteczka. Oprócz wspomnianych obiektów architektonicznych w Nieszawie jest kilka pomników: Józefa Piłsudskiego, Chrystusa Króla, św. Wojciecha, pojednania polsko-niemieckiego. Ten ostatni odsłonięty został w 2004 roku. Widnieje na nim napis „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Na elewacji ratusza są wmurowane tablice pamiątkowe poświęcone honorowym obywatelom miasta: Józefowi Piłsudskiemu i Janowi Pawłowi II. Tutaj też urodził się Heliodor Laskowski (1898-1936) pionier obronności Wybrzeża Polskiego – konstruktor, komandor podporucznik. Mimo młodego wieku, dzięki ogromnej wiedzy, energii i pracowitości został jako kapitan marynarki szefem służby Artylerii i Uzbrojenia w Kierownictwie Marynarki Wojennej RP. Przebieg działań wojennych w 1939 roku potwierdził słuszność koncepcji Laskowskiego – Hel bronił się długo i skutecznie, przeciwko wielokrotnie silniejszemu przeciwnikowi. Czyniąc zadość wnioskowi kolegów i przyjaciół dowódca MW kontradmirał Jerzy Świrski nadał uroczyście baterii dział na cyplu helskim imię Heliodora Laskowskiego dnia 01.01.1937 roku, uznając zasługi tego wybitnego oficera. Za życia tęsknił do Nieszawy i po śmierci został zgodnie ze swoja wolą pochowany w swoim rodzinnym mieście. Heliodor Laskowski jest chlubą Nieszawy. Był człowiekiem o niepospolitych zdolnościach, poświęcając je sprawie Marynarki Wojennej. Przyczynił się do wzmocnienia polskiej siły zbrojnej na Wybrzeżu w okresie międzywojennym. Na cmentarzu przy mogile Heliodora Laskowskiego spotkają się m.in. młodzi członkowie Koła Ligi Morskiej i Rzecznej oraz ich opiekunowie Stefan Stalpiński i Maciej Marjański.

Wieczorne rozmowy i pożegnanie Marka, który płynął z nami od Czerwińska. Smutno nam, jak przy pożegnaniach bywa. Jutro kierunek Toruń.

Marek Padjas

zdjęcia Jerzy Gawur, Marek Padjas

Wykonawca: